wtorek, 10 lutego 2015

Jak stałyśmy się medieval cooking freaks?

Grunwald, 2011



























Od zawsze w naszej historii z rekonstrukcją ważną rolę pełniło wspólne biesiadowanie. Jedzenie ma w sobie moc łączącą ludzi, którą bardzo lubimy i jest sprzężone nierozerwalnie z gotowaniem, tworzącym jeszcze mocniejsze więzi.

Zaczęło się od makaronu odcedzanego przez hubertową koszulę. Wypomina nam to do dziś.

Żmijowiska, 2010

Przez smaczne, ale mało średniowieczne leczo, kluski kładzione na wodzie w sosie pomidorowym, pierwszą grunwaldzką biesiadę na ponad sto osób, na której podałyśmy m.in. łazanki, dotarłyśmy do pieczenia chleba na zakwasie, odrzucenia ogórków kiszonych (wielki żal!), poszukiwania dzikiej marchwi w krzakach i planowania warsztatów kucharzenia z dzikich roślin.







To miejsce powstało, aby uwiecznić naszą kolektywną, pasjonującą przygodę z historycznym gotowaniem.



Znad garów,
Gabrysia, Agata, Ruda
(kryptonim G.A.R)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz